Nie przegap najnowszych videoklipów!
25 lat temu Tobias Sammet nawet nie śmiał marzyć o tym, że ten poboczny projekt jakim była Avantasia względem jego macierzystej kapeli Edguy sprawi, że to właśnie z nim będzie koncertował na całym świecie, czy będzie headlinerem największych festiwali. Pomysł, aby niemal w każdym utworze byli wybitni artyści w studiu wydawał się łatwy do zrealizowania, ale co z koncertami? Zebrać ich wszystkich nie było możliwe, jednak zawsze udawało się tak zgrać terminy aby na scenie pojawili się wokaliści, którzy nauczyli się dodatkowych utworów, nie tylko tych które śpiewali na płycie. 28 lutego ukazał się 10 studyjny album zatytułowany Here Be Dragons i od razu trafił na pierwsze miejsce najchętniej kupowanych albumów w Niemczech, co zdarzyło się po raz drugi (poprzednio z Moonglow). Wersja podstawowa nowej płyty zawiera 10 utworów, przyjrzyjmy się każdemu...
Creepshow to utwór wybrany na pierwszy singiel. Kiedy się ukazał zaskoczył chyba wszystkich swoją prostotą i przebojowością (ale w pozytywnym znaczeniu), gdyż zazwyczaj płyty Avantasii otwierały kompozycje trwające 8-10 minut. Ten zaś jest krótki, typowo radiowy bo trwa nieco ponad trzy minuty. W tym utworze nie ma gości, nakręcono do niego kolorowy teledysk na zamku, gdzie trwa impreza i wszystkie dziwaki z zespołem włącznie świetnie się bawią. Przypomina mi trochę Dying For An Angel i myślę, że na stałe zagości na koncertowej setliście.
Tytułowy Here Be Dragons został umieszczony na pozycji dwa i to najdłuższy numer na płycie trwający niemal 9 minut. Razem z Tobiasem śpiewa były wokalista Queensryche - Geoff Tate, który pojawia się na czwartej płycie z rzędu i regularnie bierze udział w koncertach podczas tras koncertowych. Ten rozbudowany utwór przywołuje czasy byłej kapeli Geoffa, ma progresywny charakter, niezwykle melodyjny refren i wypełniony jest sporą ilością treści, a nie instrumentalnych popisów. To będzie koncertowe wyzwanie, ale fani wiedzą, że długie numery to też wizytówka zespołu, jak sobie przypomnimy piosenki z Jornem Lande.
W utworze numer trzy pojawia się wokalista, którego usłyszymy na każdej płycie Avantasii - to Michael Kiske. Kiedyś podczas koncertu "żalił się", że Tobias ma dla niego niezwykle szybkie utwory, które wymagają od niego sporych umiejętności, na co Tobias odpowiedział: Nikt inny by sobie nie poradził, dlatego są one napisane z myślą o Tobie. No i co? The Moorlands At Twilight to najszybszy kawałek na płycie, czyli tradycja zachowana i mimo, że mknie z prędkością pocisku i trwa ponad 5 minut, to kompletnie tego się nie odczuwa. Szkoda tylko, że Michael po powrocie do Helloweem nie znajduje już czasu aby dołączyć do ekipy podczas koncertów. Ale kto wie, może teraz będzie jedną z zapowiadanych niespodzianek?
The Witch to kolejny moim zdaniem utwór z potencjałem na wielki hit zespołu. Gościem specjalnym jest uwaga: Szwed mieszkający w Kanadzie, będący wokalistą prog-power metalowej z USA - czyli Tommy Karevik - frontman Kamelot. I jest to utwór idealny pod niego, z niezwykle melodyjnym refrenem do skandowania, z ciekawym brzmieniem partii klawiszowych w miejscu gdzie zazwyczaj jest czas na solówki gitarowe. Tommy jako gość na albumach Avantasii pojawił się dopiero po raz pierwszy i moim zdaniem w sposób niezwykle udany. Do tego utworu został również nakręcony teledysk, ale mam wrażenie, że panowie nie spotkali się razem na planie (zamku).
Ronnie Atkins, pochodzący z Danii lider zespołu Pretty Maids, po raz piąty z rzędu pojawia się na albumie Avantasii i najwyraźniej dobrze się tutaj odnajduje, ponieważ jest jednym z wokalistów, którego często można spotkać podczas koncertów. Przypadła mu rola w utworze Phantasmagoria i mam wrażenie, że to jeden ze słabszych numerów na płycie. Trwa niecałe 4 minuty, wydaje się, że kończy się nagle, nie wydarza się w nim nic co sprawiałoby, że zapadnie w pamięć na dłużej. Ma melodyjny refren, jest przez moment "OoooOooo" do śpiewania z publiką, ale czegoś mi w nim brakuje.
Bob Catley - obecnie 77 letni wokalista zespołu Magnum jest drugim najdłużej współpracującym artystą z Avantasią po Michaelu Kiske. Pojawił się na już na drugie płycie zespołu i odkąd pamiętam bierze udział w każdej trasie koncetowej. Momenty, w których pojawia się na scenie zawsze przyprawiają mnie o ciarki, bo numery, które przyszło mu nagrać z zespołem są fantastyczne. Czy Bring On The Night do nich dołączy? Zaczyna się balladowo jak The Story Ain't Over by podobnie po chwili przyspieszyć i mknąć do przodu znów z chwytliwym refrenem. Krótki motyw z klawiszami oddziela poszczególne części piosenki i sprawia, że ten numer zapada w pamięć, moim zdaniem koncertowy pewniak na zbliżającej się wiosennej trasie.
Drugi utwór na płycie, w którym głównym wokalistą jest wyłącznie Tobias Sammet. Unleash The Kraken podobnie jak numer trzy pędzi mocno do przodu, choć momentami wydaje się, że zwalnia w zwrotkach, ale to tylko na pozór, bo jak po chwili wchodzą gitary czuć energię płynącą z utworu. Mamy smaczki gitarowe pomiędzy zwrotkami, chóralne wstawki, solidną część na solowe popisy i chwile, w których Tobias będzie się musiał popisać swoimi wybitnymi umiejętnościami wokalnymi wchodząc na wysokie tony jeśli ten numer wejdzie do setlisty.
Pierwszy i jedyny kobiecy wokal na tej płycie pojawia się dopiero teraz w utworze Avalon. To pochodząca z USA Adrienne Cowan, której macierzystą kapelą jest Seven Spires. Adrienne dołączyła do Avantasii w 2018 roku jako gość w chórkach jeżdżacy na trasę i czasem wykonując jakieś główne partie wokalne, ale dopiero teraz dostała możliwość uwiecznienia swojego głosu na albumie. I przypadł jej bardzo fajny utwór, który od samego początku ma nośny motyw. Pierwsza zwrotka należy do Tobiasa, przed refrenem mamy już tradycyjne "avantazyjne" chórki, które również pojawiają się w refrenie. Druga zwrotka należy już do Adrienne i bardzo dobrze wywiązuje się ze swojej roli, są momenty, że popisuje się i pewnie wyciska wysokie nuty. Pod koniec na chwilę zwolnienie jak w Farewell, a później wspólna powtórka refrenu wieńcząca tę udaną piosenkę.
Against The Wind to trzeci rozpędzony kawałek z solidną solówką na początku. Gościem w tym utworze, który pojawia się tutaj również w drugiej zwrotce jest Kenny Leckremo, pochodzący ze Szwecji wokalista zespołu H.E.A.T. Choć Kenny ze swoimi długimi włosami wygląda jak wyjęty z lat osiemdziesiątych tradycyjny heavy metalowiec to HEAT gra raczej melodyjnego hard rocka (choć ostatnio trochę podkręcili tempo). Kenny dołączył do koncertowego składu dopiero w 2024 roku wchodząc w buty Erica Martina czyli przejmując piosenki które wykonywał wokalista Mr Big i gdy widziałem go na scenie nie do końca mnie przekonał kiedy musiał śpiewać utwory nagrane przez innych. Tutaj sprawdza się całkiem dobrze i myślę, że to numer idealny pod niego, będzie miał okazję się wykazać podczas trasy, bo sądzę, że go na niej nie zabraknie. I ten kolejny rozpędzony numer z przesłaniem, że pomimo wszelkich przeciwności będę sobą i będę robił swoje, trwa prawie pięć minut, a ja nie czuję ani przez chwilę jakichkolwiek dłużyzn.
Cóż za tytuł jak na utwór zamykający płytę. Można by zapytać gdzie jest ballada - właśnie tutaj! Everybody's Here Until The End zaczyna się wokalem Tobiasa przy wtórze smyków i fortepianu, po czym wchodzi refren, który mógłby się nigdy nie kończyć. W drugie zwrotce gość, który pojawia się na płycie Avantasii po 17 latach. To Roy Khan, pochodzący z Norwegii wokalista, kiedyś w Kamelot, ale po tym jak opuścił zespół z powodu wypalenia, zrobił sobie dłuższą przerwę od śpiewania, po czym reaktywował swój pierwszy prog-power metalowy zespół Conception, ale po wydaniu w 2020 roku płyty i kilku klipów od 2022 brak u nich jakiejkolwiek aktywności wydawniczej. Może ten kawałek, to jakaś forma przypomnienia o sobie i powrotu na sceny? A co do ballady - to jest moim zdaniem bardzo udana, poprzez orkiestrację ma podniosły charakter, przypomina dokonania Meat Loaf'a, czyżby miała stać się numerem kończącym koncerty? Widzę spore "zagrożenie" dla zestawu Sign of the Cross / The Seven Angels. Poczekamy, zobaczymy.
Tobias przed wydaniem każdej płyty wypowiada się o niej w entuzjastyczny sposób. Przyznaję, że nie podzielałem tej opinii przy poprzedniej płycie bo jak dla mnie to ją przekombinował. Tutaj zaś mamy powrót do starej Avantasii. Jest piosenkowo, jest przebojowo, każdy kawałek ma mega chwytliwy refren. Jedyny problem jaki mam to warstwa liryczna. Nie jestem biegły w angielskim, Tobias używa wysublimowanych słów, ma swoją poetykę, która operuje w jego świecie fantazji, ale poddaję się gdy nawet po wrzuceniu do translatora, mam problem ze zrozumieniem co autor miał na myśli śpiewając o "Wrzosowiskach o zmierzchu". Ale zdając się na emocje jakie mam słuchając całości to powiedziałbym 9/10. Rozszerzona wersja albumu zawiera dodatkowe dwie płyty, pierwsza z remiksami kilku piosenek plus koncertowe wykonania znanych przebojów, druga to wersje instrumentalne wszystkich powyższych numerów.
Oczywiście mamy już zapowiedzianą trasę koncertową po dużych halach, niestety omija nasz kraj, najbliżej mamy do Berlina i Pragi. W stolicy Czech są aż dwa koncerty bo ten zapowiedziany na 29 marca raz dwa się wyprzedał. Niestety nie widać tego na rozpisce na oficjalnej stronie zespołu, ale jeśli jesteście zainteresowani to szykujcie się na 30 marca.
A jeśli ktoś nie był na jeszcze na koncercie Avantasii - to tutaj moze obejrzeć fragmenty występu w Hawierzowie.
kontakt@wojownicyiklasycy.pl
Website made in WebWave