Subiektywnie o płytach
Ponad miesiąc przerwy, kolejna wizyta w Krakowie i klubowy koncert numer 7.
Decyzja spontaniczna, bilet zakupiony okazyjnie na ulubionej (w zeszłym roku) platformie, nic tylko jechać zobaczyć internetowy fenomen jakim jest Miracle Of Sound.
Pod tą nazwą kryje się projekt, który stworzył pochodzący z Irlandii - Gavin Dunne. Muzyk tworzy muzykę inspirowaną grami video, filmami czy serialami głównie z gatunku fantasy. Najbardziej znany jest z utworu, który wymyślił… pod prysznicem. I jak mówi często słyszy: „to wy nie jesteście viking metalowym zespołem? Nie! Mamy tylko dwie takie piosenki”. Był bardzo zdziwiony, że nikt nie napisał takiej piosenki z takim zawołaniem, o miejscu, w którym spoczywają bohaterowie polegli w walce, googlował i nic. Tak powstał utwór Valhalla Calling, który jest chętnie coverowany przez wielu artystów jak np Saltatio Mortis czy Feuerschwanz. Wybrzmiał oczywiście na koncercie kończąc podstawowy set. Mimo iż zespół nagrał aż 14 płyt (większość ma tytuł „Level” i kolejne numery jak poziomy w grze komputerowej), zagrał zaledwie 14 piosenek, co zajęło mu 1h i 15 minut. Trochę krótko, szczególnie, że część czasu zajęły pogaduchy czy 100 lat dla wokalisty obchodzącego tego dnia urodziny. To był bardzo fajny rockowy koncert, pełen melodyjnych kawałków, z folkowymi naleciałościami czy to irlandzkimi czy to nordyckimi. Gavin opowiadał o inspiracjach, ale ponieważ ja w gry nie gram, nie byłem w stanie zapamiętać kolejnych tytułów. Koncert rozpoczął Take it Back, którym od razu kupił sobie publikę. Byłem pod wrażeniem, że sporo osób zna teksty. Na koniec piosenka All As One z płonną nadzieją, że mimo wielu podziałów kiedyś będziemy pojednani. Był też moment bez Gavina, kiedy to główną rolę wokalistki przejęła grająca na klawiszach Pepa śpiewając Whatever Comes Our Way. W samym środku koncertu najmocniejsze Road Rage i Hell To Pay pokazały metalowe oblicze Miracle Of Sound. Trzykrotnie pojawił się na scenie grając na skrzypcach Colm R. McGuiness, który wcześniej pełnił rolę supportu. Z jego udziałem zagrali folkowe Sirona, Graine Mhaol - Queen of Pirates oraz Beneath The Black Flag.
Colm na rozgrzewkę występował solo, tylko z gitarą akustyczną i stopą, którą wybijał sobie rytm. Występ trochę przypominał stand-up, ponieważ pomiędzy 7 wykonanymi piosenkami usłyszeliśmy sporo żartów i zabawnych opowieści. To bardzo pozytywna postać, podobnie jak „gwiazda” wieczoru jest artystą niezależnym znanym głównie z Youtube’a.
Tak więc podsumowując: było ciekawie, gdyby koncert trwał z kwadrans dłużej byłbym w pełni zadowolony, lubię połączenie folku z rockiem/metalem coraz bardziej (kiedyś nie do pomyślenia) i jak powrócą jak obiecali z chęcią wybiorę się jeszcze raz.
źródło: Setlist.fm
kontakt@wojownicyiklasycy.pl
Website made in WebWave